***
Zimą nad sercem zmalałym nie panuj,
Podaj mi palce-po cichu-na palcach
Pójdziemy ścieżką śniegiem obsypaną
Na małą stację, z której się nie wraca.
W małej kolejce będziesz w szybie krążki
Oddechem karmić-i wyrosną drzewa,
Las, w którym rządzą srebrzyste zajączki,
Dom z wielkim piecem, który ładnie śpiewa.
W domku dróżnika zamieszkamy Dwoje
Pod jedną, biedną pierzyną powszednią.
Pantofle twoje i marzenia twoje,
Białe pasjanse z czułą przepowiednią.
Zmęczonym oczom światło karbidowe,
Zmęczonym ustom herbaty lipowe,
Zmęczonym nogom połacie domowe,
Szal na migrenę, kompresy na głowę.
I będzie stygła wielka misa czasu,
I będę pisał wiersze beznamiętne
O tym, że wyszłaś po drzewo do lasu
I że mnie czekasz za siódmym zakrętem.
Lecz nagle błyśnie jak piorun na torze
Nieubłagany nasz pociąg pospieszny,
Światłem obrzuci nasze czułe łoże
I nasz dom śmieszny, i zaułek leśny.
Nadzy, czerwoni wybiegniemy w domu,
Na białym śniegu dwa żałosne cienie...
Zimą nad sercem serdecznym się pomódl
O wieczne trwanie przez wieczne zmęczenie.
Stanisław Grochowiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz