Francisco Goya - Asalto al coche - 1786/1787 |
Naiwna para koni. Jakże wóz ten trzęsie!
Raz po raz nasz woźnica trąbi do księżyca.
Poznaję krajobrazy twe, Dickensie.
To wszystko twoje: dom ten, drzewo i dzwonnica.
Jedziemy! Stary anioł gwiazdę w dłoni dzierży.
Podróżne szapoklaki chwieją się, kołyszą.
Ach, zaraz będzie stacja, będzie sen w oberży
I świerszcz, co płosząc ciszę, sam jest prawie ciszą.
Ogony końskie, księżyc, bicz i tra-ta-ta-ta!
Rumiana wesołości, gro wesoła w karty!
Minęliśmy opactwo. W oknie twarz opata
I cień jego na grzbiecie księgi złotej wsparty.
I oto coraz bliższy szelest tego drzewa,
Co jest ostatnią stroną pięknej twej powieści,
I wszystko w sen dziecinny rośnie i dojrzewa,
I serce, prócz miłości, niż już, nic nie zmieści!
Włodzimierz Słobodnik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz