Rymowanka wrześniowa - Julian Przyboś

Rymowanka wrześniowa
dla Uty
1
„Damy radę wierzchołkom, rady damy
korzeniom,
rozwalimy łby skałom, wywyższymy padoły,
ogień z wodą ożenim,
pobiegniemy po falach...” –
wołał dziadek brodaty,
wesoły;
i płomienny jak trybun
zrobił orła z łopaty;
z iskrzącymi oczami,
zapalony, zapalał
fidybusem swój cybuch.

2
Zawędrował za las czarny, daleki,
na poręby, na polany, na płaskocie,
na rzeki,
byle niżej, byle głębiej, w sam środek,
gdzie czas mierzą na wodę
spode dna
i na słoje dębowe w ciesiołce;
potem szept swój wąsaty pojednał
z pluszczem wodnym i szpakiem dośpiewnie,
wybił piętą źródełko w kotlinie
i wywiercił piszczałkę w iwinie,
i w jej wnętrze wdmuchał swoje imię:
„To ja, ręce i usta na drewnie:
twój ojciec.”

3
„Niech się staje i ginie
koło i koła obieg.”
Tak wyrzekł
syn gołowąs,
uwieńczony dębem wawrzyniec.
„Sięgnę głową
z dolinogór – w niebodoły,
i ponury i wesoły,
i w głąb – i w nad,
najnajniżej, najnajwyżej
na huśtawce rozbujanych naj.
Co ty zmyślisz – to ja zrobię
I roztrwonię na dwa światy,
Ja – baj,
Ty – dąb,
Ja – ty,
Gdy dożyję nad sobą stu lat.”

4
Co zostało z ich głosu i pędu, i tłoku?
Powietrze.
I ty – gdy spadając z obłoków
słuchasz tego, z czego są wiersze.

Julian Przyboś

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz