(wiersz dla Mariny Cwietajewej)
Mikhail Vasilyevich Nesterov - Anioł |
Chodziliśmy na cmentarz co dnia.
Czy wiesz, że ziemia niesłychanie
Do wzgórz tych wszędzie jest podobna.
[w tym miejscu brakuje dwóch strof]*
...................................
...................................
Tam gdzie z urwiska spada Rosja
Nad morzem czarnym i dalekim.
Od stromizn góry monasterskiej
Szeroka w dół ucieka łąka.
Mnie po równinie włodzimierskiej
Nie chciało się po Krymach błąkać,
Ale pozostać w tej drewnianej
Osadzie nawiedzonej, mrocznej,
Przy takiej mniszce mgłą owianej
Znaczy – nieszczęściu spojrzeć w oczy.
Całuję opalony łokieć
I skrawek czoła niby z wosku,
Wiem – on się skrył pod złotym lokiem,
Dlatego właśnie biały został.
Całuję przegub – tuż nad dłonią
Od bransoletki smuga biała.
Taurydy lato żarem płonąc
Potrafi takie cuda zdziałać.
Jak szybko się tak smagłą stałaś
I przyszłaś do stop Męki Boskiej,
Zapamiętale całowałaś,
A taka dumna byłaś w Moskwie.
Nam pozostaje tylko imię –
Cudowny dźwięk na długie czasy.
A więc przez moje dłonie przyjmij
Przesypywany morski piasek.
Osip Mandelsztam
tłum. Seweryn Pollak
PS. *Dopisek Mariny Cwietajewej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz