***
Snadź nie sądzone, by silny z silnym
Mogli przez świat ten pospołu przejść.
Tak rozminęli się Zygfryd z Brunhildą,
Mieczem przeciąwszy małżeństwa więź.
Nienawiścią wzajemną zbratani
- Jak bawoły! – na skałę – skała.
Z łoża ślubnego odszedł nie poznany,
I męża nie znając – spała.
Osobno – nawet na łożu godowym –
Osobno – nawet gdy zwarci w pięść –
Osobno – nawet gdy w znaku liczbowym –
Późno, osobno – to nasza więź!
Ale jeszcze dawniejsze krzywdy
Są: amazonkę jak lew stłamsiwszy –
Tak rozminęli się: syn Tetydy
Z córą Aresa: Achilles z mężną
Pantesileją.
O, wspomnij! – już z dołu
Spojrzenie jej! Powalonej, lecz chyżej
Spojrzenie! już nie z Olimpu – z bajora
Spojrzenie – a jednak wciąż z wyżyn!
Cóż z tego, że odtąd za cel uznał główny:
Jako żonę ją wyrwać z Hadesu mgły.
Snadź nie sądzone, by równy – z równym…
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Tak rozmijamy się – my.
Marina Cwietajewa
przełożyła Joanna Salamon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz