Zdzisław Beksiński |
W sali ciemno jak w płucach hipopotama;
Siedmiu starców w zielonych sukniach głaszcze łabędzie,
Przy czym trzęsą się im i klekoczą kolana.
I ze starości skóra ich na całym ciele swędzi.
Wydzielają wyrok jak pot. Łabędzie ze wstrętu wrzeszczą,
Oskarżony kurczy się do embrionu. Kat
Wsuwa ów embrion za pomocą delikatnych kleszczy
W łono młodej dziewczyny. Skazany przyjdzie jeszcze raz na świat.
Perłowe światło. Siedmiu zielonych starców tańczy.
Oczy dziewczyny wydłużają się w srebrne cienie.
Sprawiedliwość jest słodka jak sok pomarańczy,
Zaś ciało dziewczyny staje się więzieniem.
Witold Wirpsza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz