Przemysławowi GintrowskiemuWe mnie jest więcej – tak, na pewno więcej
twarzy niż myślisz – w nagłych przebudzeniach –
i tylu we mnie chwyta się za ręce
ludzi sprzed wczoraj – tylko mnie tam nie ma.
Ja jestem – kiedyś. Pojutrze. Za miesiąc.
Za rok. Za miliard ziemskich stuleci.
To tylko we mnie kocie oczy świecą
pomordowanych betlejemskich dzieci.
To tylko we mnie krew niewinna śpiewa
pokutne psalmy o oczach bez twarzy,
gdzie szumią, szumią w pień wycięte drzewa,
na których Judasz swoją śmierć wymarzył.
Bo gdy do ludzi ze słowem wchodzisz
na szlak najprostszy – jak w bajce dziecięcej,
Mesjasz bez bólu w stajence się rodzi.
We mnie jest więcej. Tak, na pewno więcej!
Przeto nie pytaj, dlaczego uciekam,
prawy Ben Hurze – jest tyle krain,
tyle się ruin piętrzy pod powieką
i płacze we mnie potępiony Kain.
Bo jestem – kiedyś. Bo kochałem wczoraj.
Bo kto nie kochał – poranił na dłużej.
Patrz, świt nadchodzi. Nagłej śmierci pora.
A miłość można też kupić, Ben Hurze...
Zagrajmy w karty. W oko. W bakarata.
albo w ruletę. Albo rzućmy losy.
czemu nie mówisz? Czemu nie bratasz
z tym, który we mnie krzyczy wniebogłosy?
... Przecież i w tobie chwyta się za ręce
tylu sprzed wczoraj ludzi bez sumienia –
i kwiatów płonnych wciąż z każdym dniem więcej
- i tylko ciebie – tylko ciebie nie ma!
Krzysztof Maria Sieniawski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz