Spoza powiek
W drzewie gwiazdy, obrazy i przewodniki elektryczne rysują
błyskawice. W środku na nieruchomej chmurze tańczące
postaci. Wokół świateł nie potrącając o nie fruwa ręka śpiącego
dziecka.
Na klęczkach mówi pacierz przed ogniskiem. I w nocy,
kiedy wszystko zamienia się w ciemność: to jest wojna.
Miasto, nad którym powygasały dawne promienie: to jest
wojna. Drogą, wspinającą się na dach toczy się łóżko. I głowa
trwa we śnie pełna muzyki dzwonów i marzeń o sławie.
Pierre Reverdy
przełożył Julian Rogoziński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz