Oda do Wiatru Zachodniego
(fragment)
Dziki Wietrze Zachodni, tchu jesiennej pory,
Niewidzialnie obecny, płoszysz uschłe liście -
Mag, co potęgą zaklęć przeraża upiory -
I lecą, gorączkowo szkarłatne, ziemiście
Blade, pożółkłe - jakby zżerane przez dżumę;
O ty, który nasiona niesiesz porywiście
W ciemne głębie zimowych łóż, gdzie lotnym tłumem
Spoczną jak zwłoki w grobach i będą w nich spały,
Póki ich znów pobudki lazurowym szumem
Nie zbudzi twoja siostra, Wiatr Wiosny, i całej
Tej ziemi nie zażegnie życiem, jak pochodni,
Jak pąków, które pędzi, by się wypasały
Na lewadach powietrza; ty, co najswobodniej
Mkniesz i - niszcząc - ocalasz; o, Wietrze Zachodni!
Percy Bysshe Shelley
przełożył Stanisław Barańczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz