Ojcom
Pokoleniu w bzów tchnieniu
I w Kremlu wielkanocnym,
Mój pokłon pokoleniu –
Po kolana w grobowcu,
A skronią wciąż – w gwiazd światłach!
Wam, gdy najciszej w uszach –
Jak o trzcinę wiatr zakołata –
Oznajmiającym: dusza!
Którzy tylko duszę unieśli
Z bogactw rodowych i włości,
Wam, moim starszym współczesnym –
Bez braterstw i bez równości,
Rękę przyjazną i godną,
Jak dzban wina - gestem gorącym
Gruzin! – a do swych wrogów –
Obydwie - wyciągającym!
Nie syreny – bzów tchnienie!
Was wciągało do grot.
Pokolenie – z dążeniem!
Z ciążeniem wciąż – od
Ziemi, nad ziemię – ku niebu,
Precz od czerwia i pnia!
Pokolenie – bez gleby,
Ale z taką do dna –
Dniska – ziejącą otchłanią,
Że w zapadłych orbitach,
Postać łaskawej Pani
Jak żywa wykwita,
Pokolenie, gdzie jaśniał
Pięknem – kto znał żar mąk!
Pokolenie! – To z was – ja!
Odbić lustrzanych ciąg.
Z was – i ciałem, i duchem,
I dla mądrości czcią,
I pogardą dla kruchej
Szaty – mrącej wraz z krwią!
Wy – dziecku, co tutaj poetą
Z woli losu musiało być,
Poza brzęczącą monetą
Wszystko – kazaliście czcić.
Poza bogiem Baalem –
Bogów wszystkich czasów i ziem.
Pokolenie przegrane –
Swój pokłon wieczysty wam ślę!
Wam, którzy to Niebywałe
Potrafiliście tutaj – być.
Wam – pośród hucznego balu
Umiejącym kochać i czcić!
Aż do godzin swych końca
Wpatrzonym w gwiazdę ognistą –
Raso już odchodząca,
Dziękuję za wszystko!
Marina Cwietajewa
przełożyła Joanna Salamon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz