Deszczowy klown
Zamknął się w wozie, który na urwisku stał.
Musieli jechać już. Szef stanowczo rozkaz dał.
I cyrk bez klowna ruszył na kraj świata wprost.
Deszcz lał jak z cebra, gdy wtaczali się na most.
Dla popękanej ziemi i dla wyschniętej rzeki zakończył się wielki post.
Deszczowy cyrk, deszczowy klown
Deszczowy cyrk, deszczowy klown
Garbus, atlas, karlica, pogromcy oraz żonglerzy
Wszyscy milczeli ponuro i nikt naprawdę nie wierzył
Że dwa istnienia przerwie jeden strzał.
Bo klown starego kucyka miał - sama skóra i kości
Choć nazywał go Smutkiem, nie znał innej radości.
Szef cyrku go zastrzelił, bo nienawidził starości.
Trzech karłów z łopatami wykopać miało dół
I każdy bał się myśleć, co klown czuł.
Szef cyrku wymachiwał dymiącym pistoletem
I darł się: "Do roboty! Zakopać tę chabetę!
Spóźnimy się, spóźnimy! O Boże, ależ błoto!
Dlaczego cała trupa przy trupie stoi? Co to?
Na żal się wam zebrało? Zasypcie piachem ścierwo!
Nim się grabarze kruki do tańca śmierci zerwą!"
W napięty brezent lampek jak w werbel tłukły krople
Deszcz mieszał się ze łzami, padało coraz mocniej
I cyrk jak kondukt żałobny ruszył. Zawyły bestie w klatkach
Dziewczyna ptak, półczłowiek, kulawa akrobatka.
Deszcz padał i dolinę wypełnił straszny odór
Bo zezwłok parujący wypłynął nagle z grobu.
Deszczowy cyrk, deszczowy klown
Deszczowy cyrk, deszczowy klown
I sfrunął z czarnej chmury grabarz kruk
I czynił swą powinność grabarz żuk
A klown się zamknął w wozie, co na urwisku stał
I zsuwał się po błocie. I w przepaść runąć miał.
Widzieli, jak się zbliża mroczna czeluść
Wiedzieli, że klown jest już blisko celu
Odkryli inną stronę, drugi brzeg
Cyrk to prawdziwie śmieszny jest rzeczy bieg.
Nick Cave
przekład Aleksander i Roman Kołakowscy