Próba powrotu
Poziomki ulubione zostały na talerzu.
Więdnie szlafrok na krześle, róża obok w szklance.
Pantofle – opuszczone przed łóżkiem dwa gniazdka.
W klepsydrze okna skąpy dzień światło odmierza.
Słowa – zwietrzały puder, w zamęt rozsypany,
żadne już nie przylega, ni bawi – nie gniewa.
Stygnące bryzgi burzy, szemrząca ulewa,
obraz, wczoraj bolesny, dziś nie zada rany.
Nie. Jeszcze raz się dźwignę, zanurzę po skronie
w świata rwącą, zieloną, dygocącą topiel
i czas umykający smagnę gniewnym gestem.
Może dzień ostudzony na nowo zapłonie
siłą wezbranych soków, rozbłyskami kropel,
błyskawicą sprzeciwu milczącą: więc jestem...
Anna Zelenay
Mój Boże!Ileż udręki w tym poetyckim odezwaniu się kłodzkiej autorki.Umęczenia z powodu świadomości
OdpowiedzUsuńnieuchronnie zbliżającej się śmierci.Zawiodły bowiem wszystkie szpitale,kliniki,sanatoria - te wszyst
kie nadzieje na wyleczenie się z przeklętej gruźlicy,z którą Ania zmagała się od wielu lat.A której
podówczas mało kiedy udawało się medycynie pokonać.Anię jedynie podleczano na pewien czas.By znowu i znowu objawiała się.I na nowo poetka podejmowała próbę powrotu do świata,pełnego krasy.W licznych
wierszach opisuje ten swój katorżniczy trud,owo odwalanie kamieni,tarasujących jej drogę do zdrowia
i tego,co kochała,i tych,których kochała.Lecz otrzymywała tylko dni darowane.Po których następowało
zaostrzenia,nawrót choroby.I zanikanie nadziei.Nie dojada więc ulubionych poziomek.Nie wiesza jak należy szlafroku.Róża więdnie.Nic już nie bawi,ani nie gniewa.Obraz nowego dnia - nie zadany błogosławieństwem...A jednak,mimo wszystko,wykrzykuje:NIE.Nie dam się!Jeszcze raz podejmę mozolny
trud odzyskania siebie.Dla siebie.Dla na nowo rozpłomienionego dnia.I zanurzę się aż po skronie
świata rwącą zieloną,dygocącą topiel i zatrzymam umykający czas.Więc jestem.Gotowa na życie.Na dłu
gie darowano dni...