***
wicher dobijał się do okien
budził
sny pajęczyny majaczenia
niebo było miedziane
trawa granatowa
ołowiana
czarna
zwierzę
mutant hieny i lisa
z pyskiem przy ziemi
węsząc
sunęło
w gęstniejącą ciemność
na granicy snu
i jawy
pomyślałem
poczułem
że to ja jestem
biegnę w stronę cmentarza
do grobu
z brzuchem pełnym kamieni
ciemne zwierzę
pod czerwonym niebem
biegnę coraz szybciej
choć wiem że tam czeka
na mnie dół
układam się do snu
otulam kocem
biegnę lecę
nie zatrzymam tego biegu
budzę się
z ustami pełnymi
piachu
Tadeusz Różewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz