Przyszedłeś kijem
Przyszedłeś z kijem, zamiast z kwiatem,
i posprzeczałeś się z zaświatem,
przyrzekłeś matce wór z bogactwem,
a teraz siedzisz tu zbyteczny
jak butwiejący grzyb pod drzewem
(wie się o tobie, że się nie wie)
wtrącony w Siedmiokrotne Wieże, .
skąd nigdzie nigdy nie uciekniesz.
Czemuś wbił mleczne zęby w skałę?
I skąd ten pośpiech, gdy spadałeś?
Czemu twe noce od snów białe?
Jakie cię przenikały dreszcze?
Zawsze otwarty byłeś wściekle,
rozdrapywałeś rany skrzepłe,
i sławny jesteś, jako rzekłeś.
Jak długo świat twój potrwa jeszcze?
Kochałeś? Kto cię wziął w ramiona?
Kluczyłeś? Jak bestia tropiona?
Zwycięż, niezwyciężone skona,
choć nie masz noża ani chleba.
Zamknięty jesteś w Siedmiu Wieżach,
ciesz się, gdy masz choć wiązkę drzewa,
ciesz się, tu jest poduszka świeża,
skłoń na nią głowę, kiedy trzeba.
Attila József
przełożył Tadeusz Nowak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz