Leonid Afremov |
Gdy kiedyś w jesiennym tumanie
Błądziłem chcąc wspomnieć jej śpiew
(O chwilo czystego kochania!
O ziarno wybrane wśród plew!)
W zagęszczonym wilgotnym tumanie
Przypomniał się motyw i śpiew.
I młode się śnić jęły lata
I ty znów jak żywa, i ty…
W marzeniu zacząłem ulatać
Od deszczu, od wiatru, od mgły…
(Tak śnią się młodzieńcze znów lata,
lecz ty, czy powrócisz znów ty?)
I nagle z nocnego tumanu
Wychodzi, zatacza się w mgle
Młodzieniec już w latach (skąd znany?
Czy może widziałem go w śnie?)
Wychodzi z nocnego tumanu
I do mnie podchodzi we mgle.
I szepce: „Mnie męczy to życie:
We mgle wlec się mokrej przez szlak,
Być w obcych zwierciadłach odbiciem
I obcych wciąż kobiet czuć smak”…
I myśl ta dziwiła mnie skrycie,
Że znowu gdzieś spotkam go tak…
Wtem uśmiech mi posłał natrętny
I rozwiał się nagle jak dym…
Skąd wyraz znam twarzy tej smętnej?
Musiałem gdzieś widzieć się z nim…
A może z obliczem się swym
Spotkałem w zwierciadła szkle mętnym?
Aleksander Błok
przełożył K.A. Jaworski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz