* * *
Siądź, kochanie, tutaj przy mnie,
w oczach wzajem się zanurzym.
Chcę w łagodnych ócz twych dymie
słyszeć wrzącą uczuć burzę.
To jesienne złote runo
i twych włosów biała przędza —
wszystko przyszło na ratunek,
by obwiesia zbawić z nędzy.
Dawno kraj swój porzuciłem,
gdzie na łąkach kwiecia wieniec.
Gorzką sławę w szynkach piłem,
chcąc żyć w mieście jak straceniec.
Chciałem, aby serce rzadziej
wspominało wsi sekrety,
gdzie słuchając chórów żabich,
sny roiłem, żem poetą.
Teraz jesień tam tak samo...
Lipa z klonem w oknie zgięta
szuka w izbie gałęziami
tych, o których wciąż pamięta.
Nikt ich więcej nie zobaczy...
Księżyc brodzi przez cmentarzyk
i na krzyżach światłem znaczy,
że i z nami chce pogwarzyć.
Że i my już, zbywszy trwogi,
pod krzewami znajdziem spokój.
Falujące wszystkie drogi
cieszą żywych tylko kroki.
Siądź, kochanie, tutaj przy mnie,
w oczach wzajem się zanurzym.
Chcę w łagodnych ócz twych dymie
słyszeć wrzącą uczuć burzę.
Sergiusz Jesienin
przełożył K.A. Jaworski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz