Jonathon Earl Bowser |
posiwiał mój dom ze strachu przed północą
ale i ty wypłowiałeś demonie:
co trzymasz na tacy: moją głowę czy bochenek chleba
na dni chudsze od siebie
gdzie mieszkasz teraz czy w wypalonym uchu Boga
czy w półszczypcie popiołu łóżka
lewą czy prawą ręką jest natura w tobie
zakrywającą nocą usta dnia a w nocy
zrywającą z nich bandaże ognia
jesteś upadłym światłem na kolana
pod dnem błysku kosy
czy ciemnością wniebowziętą ze skoszonej trawy
która oczy zamknęła za nas
widzisz kupiłem ci kocioł smołę i widły
parę pęczek dusz siedem dziegciowych kropideł
na każdy przyczółek tygodnia oplute tabernakulum
i wyłamaną z krzyża nogę chrystusa
a ty prasujesz koszulę na swojej skórze
bucha para a staje się guzik
i ty i ja czekamy ponownie na wrota piekieł
aby spróbować raz jeszcze siebie przestraszyć
bo przestrach rodzi oczy tak wielkie
że w nie Bóg wchodzi i grozi niebem
tortem z aniołów i manną ze świętych
o już pada obudź się zza oczu spójrz na bramę
czy na niej dante gryzmoli swoje
lasciate ogni speranza to analfabeta
uczuć a z naszym dyplomem na ukończenie
blake'owskiego mostu między niebem i piekłem patrz jak zaczyna się tlić od brzegu poranku
Tymoteusz Karpowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz