List z Polski do przyjaciela w Meksyku
Gazety donoszą, że Tam powódź, susza
Zawalony kościół, draki z policją - -
I co ty Tam robisz, gdy "dużo ognia" -
W wieńcach epoki szkła tłuczonego
W "całej jaskrawości" tartanu?
Pomiędzy nami Atlantyda rąk, wron?
Rekiny, kolorowe (tarjeta postal) akwedukty Majów - -
Padłeś señor mordą w słońce i śnieg -
Z Santa Polonią przy wardze - na wulkanie Popocatepet
Chroń - o, señor - głowę nad przepaścią
Polak powinien umierać zawsze w kraju - -
Zawracaj - okowita w kadziach paruje sztorcem
Poeci zamiast żyć - dochodzą redakcji
Decybele głuszą w ostatnich bo młodych piersiach
Już z nich krochmal i ulgowy bilet
Ich poezji orzeł już nie na skale
Ale na kompostu kupie wystukuje neopoemat -
Z braku Bieszczadów i niedowiary?
Przepisują siebie - czyli nie chcą umrzeć cicho?
A padną w kopiec mrówek - o tym czytać! -
I gnacik po nich tylko - taki spis treści -
Strawny jak kartoflana zupa z porem - -
O, gdybyś widział te nasze lasy trzebione co rusz
Z lewa na prawo - piłą lub siekierą - -
Odbiera się im oddech za jeden skostniały tytuł
I pustą, bo Nagłowicką już metaforę - -
Zawracaj señor - najdroższy rodzaj wiedzy Tu
Na skarpie - kędy Wisła w sto wiatrów
Różę obraca i otwiera nowe wrota piekieł - -
Ryszard Milczewski-Bruno
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz