W. Kossak - Portret córki, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej - 1934 |
O, staroświecka młoda pani z Krakowa!
Strzeż się! Biskup pieni się i krzyczy: horrendum!
Na łąkę wychodzisz nocą po kwitnące słowa,
Tajne czynisz praktyki, aby pachniały ambrą i lawendą.
Czy to prawda, że warzysz wrotycz i nasięźrzał
W księżycowej, źródłosłowej wodzie?
Już w to pono synod krakowski wejrzał
I wieść gruchnęła w narodzie.
W fiołkowych olejkach i w różanych
Warzysz słowa-hiacynty i słowa-akacje,
W jakim to grimoirze, w jakich księgach zakazanych
Wyczytałaś owe inkantacje?
Co tak szepczesz słodko w wierszach kolorowych,
Że się lud bogobojny wzdryga?
Ach, na stos cię weźmie mistrz ogniowy,
Quia es venefica et striga!
ćmy czartowskie, powiernice twoje,
Znoszą miód, kwiatom wyczarowany,
A potem barwią się, szumią, pachną trujące miłosne napoje
W wierszach, jak w retortach szklanych.
Tuwim Julian
Ciekawe jaki był kontekst. . .
OdpowiedzUsuńI kocham łacinę ! :)
Tu chyba nie było innego kontekstu poza tym, że się znali, lubili, a nawet przyjaźnili. Jej wiersze zaś [podobnie jak życie] były właśnie takie jak w tym wierszu:)
UsuńPS. Czytałeś "Zalotnicę niebieską" i "Marię i Magdalenę" autorstwa jej siostry, Magdaleny Samozwaniec? Naprawdę warto!
Nie, nie czytałem. Chyba zerknę. Mam tylko nadzieję, że nie jest nasączona patriotyzmem?
UsuńNie, zapewniam Cię, że patriotyzmu jest tam tyle co nic, za to istne gejzery humoru i kapitalne ciekawostki tryskają z każdej strony tych powieści-opowieści:))
Usuń