Anna i jesień
Wysoko stoi tam twój obraz Anno,
W czerwieni, która włosami zsypuje się w wodę.
W lustrze nieba i ziemi wiatry fale do ust moich garną,
jak słowa gorące i młode.
Wśród wieczoru przychodziłaś Anno,
patrząc przez jesień drzew brązowo–rdzawych.
Włosy miałaś brzozowe, rudowłosa panno,
i usta jarzębiną szminkowane krwawo.
Teraz widzę twój profil i czuję twe oczy,
zapatrzone przez kosze obwisłych gałęzi.
To z dojrzałych jabłoni stężały owoc się toczy
i nie wyznanym słowem na ustach twych grzęźnie.
Dziś nie mogę cię kochać – opadłaś z uroku,
jak zeszłoroczne wiersze.
Anno, taką miłością darzysz mię co roku,
gdy za oknem wrzesień drży na wietrze.
Wacław Iwaniuk
Anna i jesień - Wacław Iwaniuk
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz