Komedia pragnień
(fragment)
IV
Może Wieczór mnie spotka,
gdy zasiądę przy winie
jakiejś starej mieścinie,
potem przyjdzie śmierć słodka:
dziś czekam – nic nie czynię.
Gdy już zło się ustoi,
będę złota roztrwońcą,
czy wybiorę kraj słońca,
czy gdzie drzewa śnieg stroi?
Ach, marzyć nie przystoi.
Niechaj! Czas to stracony!
A gdy się tam zasmucę,
z włóczęgi już nie wrócę
do oberży zielonej,
lecz pójdę w inne strony.
V
Gołębie, co skrzydłami na łące trzepocą,
zwierzęta na swobodzie, zwierzęta w niewoli,
drapieżce polujące i widzące nocą,
motyle mrące – także pragną pić do woli.
Lecz utonąć, gdzie chmury te samotnie toną
- o, młody oblubieńcze rzeźwiącej świeżości!
I umrzeć w lesie tam, gdzie fiołki płoną,
na które jutrznia sieje blaski z wysokości!
Arthur Rimbaud
przełożył K.A. Jaworski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz