Samotniczo wychodzę, gdzie droga (2-gi przekład) - Michaił Lermontow

***

Samotniczo wychodzę, gdzie droga.
Krzemienisty z za mgieł błyska szlak;
Cicha noc, pustynia słucha Boga,
Zda się, gwiazda daje gwieździe znak.

Uroczyście w niebie dziś, tajemnie!
W jaśni modrej cicho ziemia śpi...
Czemuż smętno tak, tak ciężko we mnie?
Czekam-ż czegoś? czegoś żal-że mi?

Już niczego nie czekam od życia,
I przeszłości nie żałuję scen.
Chcę swobody, miru upowicia,
Chciałbym zapaść w niepamięć i w sen.

Ale nie ten zimny sen mogiły:
Takim chciałbym na wiek zasnąć snem,
Aby w piersi śniły życia siły,
By pierś cichym wzdymała się tchem;

By mi — dzień, noc — pieszcząc słuch perliście,
O miłości słodki śpiewał głos;
By nade mną, wiecznie strojny w liście,
Dąb posępny szumiał wciąż i rosł.

Michaił Lermontow
przełożył Miriam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz