Step
Jak dobrze było – wychodzić w step,
Co z morzem się mgliście kojarzy!
Mrowisk szuranie, koniczyn szept,
Lament lawiny komarzej.
Stogi z chmurami zrównały się w szyk,
W wulkanach gasną wulkany.
A step bezbrzeżny i moknął, i milkł -
Rozchwiany, rozwiany, rozlany.
Objęci, jak morzem, byliśmy mgłą,
Zaczepiał rzep o kolano
I stepem, jak chełbią przybrzeżną,się szło -
Rozchwianą, rozwianą, rozlaną.
A cóż tam majaczy? Rozpozna to któż?
Czy stóg nasz? Podejdźmy! To – chyba on
We własnej postaci. A sterta – tuż-tuż.
Step z czterech mgławi się stron.
I Droga Mleczna prowadzi na Kercz
Jak krowi szlak zakurzony.
Za chaty wyjdziesz, rozszerzy się pierś,
Na cztery otworzy się strony.
Nasenna jest mgła. Czy z Mlecznych to Dróg -
Aromat koniczyn miodny?
Tuman się przetrze. Na step i na stóg
Mrok spłynie – chłodny, pogodny.
Cienista północ stanęła u przejść,
Na szlak runęła z niebiosów
I za płot nawet nie da się przejść,
Nie depcząc po drodze kosmosu.
Kiedyż tak gwiazdy sięgały warg,
Mrok się nad ziemią naginał,
Muślin opadał z karku na bark,
Płonął i czekał na finał?
Niech noc nas rozsądzi, rozstrzygnie niech step:
Czy – kiedy Świat był Poczęty -
Tak Mrówki Szurały, tak Czepiał się Rzep,
Tak Grały Komarów Lamenty?
Zmruż oczy, kochana! To – prószy od gwiazd!
Ten cały krajobraz – jak z raju,
Jak spadochronu zawrotny zjazd,
Jak wizje, co – dęba stawają.
Borys Pasternak
przełożył Artur Sandauer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz