Jesień samotnych
Zajeżdża jesień wśród owocobrania.
Pożółkłe blaski dojrzałych dni lata.
Lazur się z mrocznych zasłon mgły wyłania.
Lot ptaków mitem starego tchnie świata.
Moszcz wytłoczony, na wieczne pytanie
Odpowiedź ciszy wydzwania kantata.
I tu, i ówdzie krzyż na nagim stoku;
Trzoda się gubi w złotolistnym borze.
Nad staw wypłynął majestat obłoków;
Wieśniak-maruda ostatkiem sił orze.
Wieczór powoli ogarnia w cień zmroku
Strzechy chat starych i czerń skib pod zboże.
Rychło gwiazd spokój opromieni czoła;
W mroku izb znowu otucha się wkrada
I niebo schodzi w postaci anioła
Z ócz kochających, którym dola rada.
Zaszumiał szuwar; lęk przejmuje zgoła,
Gdy nocą rosa z drzew bezlistnych pada.
Georg Trakl
tłum. Zenon Woźniewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz