W kawiarni
Nie chcę mówić. Słońce i jesień.
Masz ciepłe i suche ręce.
A w twojej krwi gra nieskończoność.
Najlepiej w sennej kawiarence
sączyć z okna lirykę zieloną.
Wieczór ma rzęsy migotliwe.
Nocą wchodzą w mgieł bramy siwe.
Wszystko jest poezją nonsensu,
zapomniane, nieprawdziwe, szczęśliwe.
Oświetlone z góry złotem
czerń kawy i likieru księżycowe seledyny.
To nie te, nie te dziewczyny.
Te prawdziwe umierają,
Kiedy bierzesz je w ramiona.
Marian Ośniałowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz