Do Jesieni
O Jesieni, pod owocem zgięta, zaplamiona krwią
Dojrzałych winnych gron, zostań tu, nie mijaj.
Pod mym cienistym dachem siądź, przebywać ze mną chciej,
Użycz wesołych tonów mojej fletni za to.
I wszystkie córki roku pójdą wtedy w pląs!
Ty mi śpiewaj pieśń bujną owoców i kwiatów.
„Wąski pączek otwiera piękność swoją do
Słońca i miłość biegnie w pulsujących żyłach,
Kwiatów naręcza lecą Rankowi na skroń
I oplatają jasną twarz Wieczoru.
Aż lata, barwiącego sady, buchnie śpiew
i głowę mu otoczy obłok wieńcem z piór.
Duchy powietrza mają niewidzialny dom
W woni owoców. I Radość lekkim skrzydłem lata w krąg
Ogrodów albo siada na gałęziach drzew.”
Tak śpiewała pogodna Jesień, pochylając twarz.
W potem wstała, zawiązała pas i za pochmurnych wzgórz
Mgłami znikła nam z oczu. Ale złoty zostawiła dar.
William Blake
przełożył Czesław Miłosz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz