On a cloud I saw a child,1
and laughing said to me...
William Blake
Chcemy się wiecznie bawić na łące w berka
chcemy chodzić nie w płaszczach, lecz w pulowerkach.
Jeśli na dworze będzie plucha i błoto,
Chcemy wtedy odrabiać lekcje z ochotą.
W podręczniku pojmiemy każde zadanie.
Wszystko, co nam się przyśni jawą się stanie.
My pokochamy wszystkich - oni nas również.
Plus z minusem połączyć - i będzie równość.
Za małżonki weźmiemy panny z oczami
dzikiej łani: jeśliśmy pannami sami,
niech nas ktoś ze zgrabnymi chłopcami swata,
a nie będziemy widzieć za nimi świata.
Ponieważ buziak lalki jest uśmiechnięty,
będziemy, też z uśmiechem, popełniać błędy.
Aż nam nareszcie mędrcy, już emeryci,
wytłumaczą, co to jest właściwie życie.
2
Nasze myśli wciąż będą śmiałe i młode.
Wyleczymy się z każdej choroby jodem.
Powiesimy na oknach zasłony w kwiaty,
nie życzymy w nich sobie więziennej kraty.
Będziemy z lekkiej pracy wracać w południe.
A w kinie żadne filmy nie będą nudne.
Sukienkę nam ozdobi masywna broszka.
Natychmiast zapłacimy, gdy kto bez grosza.
Statek wybudujemy, z śrubą, na parę,
caluteńki z żelaza i z pełnym barem.
Staniemy na pokładzie, dadzą nam wizę,
zobaczymy Akropol i Monę Lizę.
William Blake - Pieśni niewinności i doświadczenia 1789-18 |
przez cztery pory roku mnożąc w pamięci
tę piątkę i paliwa wziąwszy w bak duży,
będziemy mieć dwadzieścia celów podróży.
3
Słowik będzie nam śpiewać w zielonej gęstwie.
I nie będziemy myśleć o śmierci częściej,
niż wróbel, który czasem myśli o kocie.
Kiedy zgrzeszymy, sami staniemy w kącie.
Starość naszą spotkamy w miękkim fotelu,
gładząc głowiny wnuków i wnuczek wielu.
A gdy ich zbraknie - obejrzeć da nam sąsiadka
w telewizji, jak wpada szpiegowska siatka.
Jak to wiemy z historii, od ludzi, z książek,
jutro nigdy nie może być tak niedobrze
jak wczoraj, toteż słowo to dla zasady
w tempi zawsze należy pisać passati.
Ponieważ dusza w każdym istnieje ciele,
życie stanie się lepsze, niżeśmy chcieli.
Pieróg będziem krasić słoniną topioną,
bowiem tak jest smaczniejszy; tak nam mówiono.
Hear the voice of the Bard!1
William Blake
Nie popijamy wina w sielskich opłotkach.
Nikt z nas królewny na swej drodze nie spotka.
Nie nurzamy w kapuśniak gęsty chodaka.
Wstyd nam śmiać się wesoło, nudno nam płakać.
Nie pragniemy za bary brać się z niedźwiedziem.
Ani na szarym wilku nikt z nas nie jedzie,
ani wilk się nie stanie zgrabnym książęciem,
odmieniony zastrzykiem albo zaklęciem.
Nie pociąga nas wcale ryk trąb miedziany.
Nie lubimy podobnych do siebie, ani
tych, których z innej gliny Stwórca ulepił.
Źle znosimy czas. Miejsce - niekiedy lepiej.
Ponieważ na południe drogi są długie,
nasze myśli czepiają się jedna drugiej.
Kiedy zachodzi słońce, włączamy światło,
każdy wieczór kończąc gruzińską herbatką.
2
Z naszych pól zaoranych zboża nie będzie.
Przeraża nas adwokat i mierzi sędzia.
Droższa jest nam gra w klipę niż mecz stulecia.
Dajcie nam tylko obiad, kompot na trzecie.
W oko nam gwiazda spada jak łza w poduszkę.
Bojąc się żab, zaklętych prtzez podłą wróżkę
już w brodawce na palcu wietrzymy zgubę.
Podarujcie nam porządnej maści tubę.
Milsza nam jest głupota niż sztuczki lisie.
Nie rozumiemy, po co na drzewach liście.
Ale gdy je Boreasz zrywa przedwcześnie,
zawsze wydaje nam się, że to nieszczęście.
Ponieważ od gorąca blisko do mrozu,
kurtkę mamy łataną, dziurawy kożuch.
Nie tyle nasz intelekt, co oczy słabną,
gubiąc różnicę między orłem a czaplą.
3
Obawiamy się śmierci, pośmiertnej męki.
Ale za życia gorsze trapią nas lęki:
na ziemi łatwiej w pustkę niż w piekło wierzyć.
Nie wiemy, komu trzeba rzec "nie należy".
Nasze życia jak zdania kończą się kropką.
U wezgłowia córeczki, uśpionej słodko,
nie wzniesiemy się nigdy barwnymi snami.
Cień za nami jest dłuższy niż noc przed nami.
To nie dzwon bije ponad pochodem czarnym!
W mrok idziemy, gdzie na nic nam blask latarni.
Opuszczamy barierki, paląc papierki.
Dajcie nam na ostatek łyknąć z manierki.
Czemu tak nam to wyszło? Trudno beztrosko
winić za to charakter lub Wolę Boską.
Czy to się już naprawdę inaczej nie da?
Płaciliśmy za wszystkich. Reszty nie trzeba.
Josif Brodski
przekład: (?)
PS. Dziękuję:)
Przekład Stanisława Barańczaka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJarek