Koniec święta - fragment XII - z tomu Cantos Ceremoniales
Biała piana. W marcu na Isla patrzę
jak pracuje fala za falą, jak biel się rozłamuje
i ocean przelewa przez brzegi niesytego wilgoci pucharu
i wciąż to samo niebo przecinają
dostojnym długim lotem skrzydlaci kapłani
i zjawia się kolor żółty,
zjawia się barwa miesiąca, rośnie broda
nadmorskiej jesieni
i ja nazywam się Pablo,
jak dotąd jestem wciąż ten sam,
mam w sobie miłość i zwątpienie,
mam długi,
mam ocean ogromny wraz z robotnikami,
co w ruch wprawiają fale,
mam w sobie tyle niepogody, że odwiedzam
narody nienarodzone,
przychodzę od morza i jego krain,
znam
języki ościste,
zęby srogiej ryby,
dreszcz przestrzeni,
krew koralu, milczącą
noc wieloryba,
albowiem wędrowałem od ziemi do ziemi,
przez ujścia rzek, przez obszary nie do pokonania,
i zawsze powracałem, nieukojony:
cóż mógłbym powiedzieć bez moich korzeni?
Pablo Neruda
przełożyła Krystyna Rodowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz