Wojtek Siudmak - Pegaz |
Paznokieć pozostaje wierny swojej pierwszej blaszce.
Zachrypnięta wrona krzyczy do tysiąca planet.
Słońce zachodzi poprzez getta chmur.
Jeden jest Płonący Umysł, a tak wielu Platonów.
Gwiazda Poranna wstaje ponad trzepot skrzydeł.
Do tych, którzy tworzą muzykę i piszą wiersze,
Mówię: naszym zadaniem jest stać się wilgotnym językiem,
Który subtelnymi ideami wślizguje się w świat.
Możliwe, że urodziliśmy się zbyt blisko ziemniaczanych worków.
I jak ziemniaki mamy wiele zamkniętych oczu.
Ranka na udzie wypiera wszystkie nieba.
Jest o wiele więcej planet, niż ich kiedykolwiek odkryto.
Wstają i ponownie zachodzą. Ludzie mówią,
Że malarstwo jest dzbanem pełnym niewidzialności.
Robercie, kilka obrazów w tym wierszu jest prawdziwych.
Jest on chyba tak samo dobry jak ten, który każdy mógłby stworzyć,
Kto mieszka wciąż w starej gospodzie pożądania.
Robert Bly
tłum. Ryszard Mierzejewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz