Koń u przyzby... - Sergiusz Jesienin

Witold Pruszkowski – Zaduszki
Koń u przyzby...

Koń u przyzby grzebie kopytem.
Wiatr odrzuca kosmyki z czoła.
Młode dni moje - już przepite?
Miłość mija - i ta skończona?

Jeszcze trójka w zaprzęgu prycha,
Ale życie - hen, za górami.
Może jutro szpitalna prycza
Wielki spokój na zawsze da mi.

No, a może całkiem inaczej,
Ukojony i cichy wejdę
W pieśni dżdżu, czeremchowe płacze
I w poranną ptasią gawędę.

I zapomnę potęgę ciemną,
Co nękała mnie i gubiła,
Tylko ty w mej pamięci, ze mną,
Pozostaniesz, tkliwa i miła.

Może inne będą mi drogie,
Ale z każdą, na wszystkich drogach,
Będę mówił o tobie, drogiej,
Która kiedyś była mi droga.

Ze wzruszeniem opowiem o nas,
Dni powtórzę bieg, słowo w słowo.
... Głowo moja, głowo szalona,
Zmarnowana do szczętu głowo!...

Sergiusz Jesienin
przekład Wiktor Woroszylski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz