I.
Chciałaś mieć dzień
jak postrzępiony obłoczek
różowo obrzeżony
po zachodzie
— opadł czarną chmurą
łamiącą
wierzchołki topoli.
Myślałaś
że ptaki wyfruwają z wody,
a ryby nurkują w niebo,
że skaleczenie palca jest pieszczotą,
a pocałunek boli.
Chciałaś
spłukać twarz
w deszczu słów,
spojrzeń,
uśmiechów
— a nawijasz oddechy śpiących
na gałązki brzozy.
Jan Saudek |
gdy pytasz,
która strona liścia
jest prawdziwa,
gdy nie umiesz otworzyć
cudzej myśli —
by wejść do wnętrza.
Kolekcjonerko odwrotności
przywiązana
do zimnego słupa powietrza.
II
Samotność —
klatka ze szkła,
w której uwięziłaś się sama.
Poza jej przezroczystością
widać wszystko,
można także
gryźć pachnący płatek róży
i zanurzać włosy w cień buku
— ale nie można dotykać ciepła
rąk
drugiego człowieka.
Nie rozbijesz tej samotności krzykiem,
nie zburzysz
gestem.
Trzeba znać ciche słowo
— diament,
który te szklane ściany
kraje.
III
Wycięłaś żyłkę z liścia,
odłupałaś
blaszkę miki z kamienia
i zachowałaś w cieniu
kroplę deszczu.
Pokazywałaś je ludziom.
Nie wierzyli,
że przygniótł cię pień drzewa,
że zasypała cię lawina
i zatopiła ulewa.
Mówiłaś —
tak nie może być dłużej.
Teraz,
kiedy w lustrze
odbicie błyskawicy osmali ci powieki —
jako dowód rzeczowy
przynieś im
burzę.
Helena Raszka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz