Rimbaud
Noce, kolejowe przęsła, zły klimat,
Jego kompani okropni nie wiedzieli,
Że w tym dziecku kłamliwość retora
Wypala się jak fajka: chłód zrodził poetę.
Absynt, który mu stawiał druh liryczny i słaby,
Stopniowo pięć zmysłów mu rozstroił,
Bezsensom codziennym położył kres,
Aż zniechęcił się do liry i słabości.
Wiersz był chorobą słuchu osobliwą;
Prawość nie była wszystkim; zdawała się piekłem
Dzieciństwa: próbować musiał od początku.
Teraz, galopując przez Afrykę, marzył
O nowym ja, synu, inżynierze,
Prawdzie, którą przyjęłaby ludzkość kłamliwa.
W.H. Auden
przełożył Artur Międzyrzecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz