Mandelsztam - Jacek Bieriezin

Mandelsztam

Zmowa ciemności. Ścisk w pociągu.
I bledną dzienne sny.
Wszystko gdzieś niknie. Mroźny blask,
Pociąg i sen i my.

Dzisiaj żółw–lira i słońce Epiru.
Czas nędzy majaki gna.
Szczęśliwe wyspy i błękit Hellady,
A jutro pot i strach.

Samowar szumi. Kipi noc wzburzona.
Wstrzymany zegarów bieg.
Czas ruszyć wzorem achajskich mężów
Po złote runo i krew.

Jest święta wyspa gdzie Jenisej huczy,
Gdzie wilk nie kona jak wilk.
Kłami chce walczyć o wolność i życie,
A wkoło pustka. I Nic.

Czas przyszedł wilkom przyjaciołom
Serdeczną podawać dłoń.
I wyrwać twarze z sieci utrudzenia,
I oczom dać złudną broń.

Noc od słów gęsta. Kobieta z obrazu
Ma uskrzydlony i lekki krok.
Otworzą jej ciało. Czapkę frygijską
Pochłonie ludzki skowyt i mrok.

Kto milczy zdaje się zezwalać.
Dzień wyrwał sen z powiekami.
A wrony ścierwo lepkie od kiwi
Darły dziobami i szponami.

Już Władywostok. I przerwa w podróży.
A pociąg toczył się dalej.
A mnie się śniły wzgórza Pierii,
Kamiennej i doskonałej.

Jacek Bieriezin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz