Komaryńska śpiewka - Andrzej Bieły

Komaryńska śpiewka

Szedł dziadyga, szedł nieznaną drożyną –
Cień swój włóczył nierychliwą nożyną.

Ciągnęły się głuche kraje mordwińskie,
Swawoliły wraże moce szatańskie.

Tu się dziwny dziw w dziadydze dokona.
Warem w stepie ruń zakipi zielona.

Wielkim głosem do dziadygi cień rzecz:
„Odpuśćże mnie na uciechę, człowiecze”.

Jak ci nie jął walić o ziem dziadygą,
Wymachiwać swym kaftanem jak śmigą.

Leżącego bije pięścią-kułakiem,
Rośnie w górę nad obłokiem i ptakiem.

Michaił Nesterov
Ponad przestwór, nad szeroki, rasiejski
Jak jął ciskać kłonicami w lud wiejski.

Chłopom, diakom, popom, takoż popiętom
Spod nóg rwie się wichrem-trąbą zawziętą.

Hardo rzecze po szatańsku, a jakże:
„Zaprowadzę tu porządki inaksze”.

„Poić będę was, częstować gorzałą,
by mi brzucho z cudzej krzywdy spęczniało”.

„Godny ze mnie kułaczysko-chłopisko,
Podpieram ci się palicą sążnistą”.

Podróżnika ciemnym wichrem porywa
Z drogi, co jest prawidłowa, nie krzywa.

Ciągnie precz za sobą krzywą ścieżynką,
Harmonijką wabi-zowie do szynku:

„Ech ty głupku komaryński, jarmarczny:
Chodź no, chodź no ze swej dróżki do karczmy!”

„Aj li-luli-luli, luli-luli-luli:
Karczmiskami całą Rosję zatruli”.

Życie też się potoczyło daremne –
Ino sprośne połajanki karczemne.

Zapraszają karczmy dzionkiem i nocą,
Nad Syberią, Donem, Wołgą migocą.

Ani chybi, obaczymy pielgrzyma,
Obaczymy go własnymi oczyma.

Ciurkiem plecie, bajdę baje kaleką,
Wciąż kosturem pokazuje daleko,

Gdzie tę dolę zatraconą, tę marną
Strach na wróble swoim cieniem ogarnął.

Andrzej Bieły
przełożył Jerzy Litwiniuk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz