Nie, rzeczywistość w sztuce niepotrzebna,
Rassouli - Distant Fifer |
do pramotywów zapoznanych sięga,
by swoją egzystencję dobyć stąd.
Bo nie Olimpię, ciało, bez wiosenny
ten namalował, co malował ongi,
lecz własne transy, łańcuchowe pieśni
ukazywały jego wnętrza mroki.
Łańcuchem skuty napędzał galerę
w brzuchu okrętu, nie oglądał wody,
mew ani gwiazd – niczego: z doli ciężkiej
powstawał sen, gdy martwe były oczy.
Gdy go dopadła trwoga, fetysz zrobił,
a kiedy cierpiał, pieta się zrodziła,
wesół, malował herbaciany stolik,
ale herbaty do picia nie było.
Gottfried Benn
przełożył Andrzej Lam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz