Bajka - John Fuller

Bajka

Ten wstyd. Nikt po jej stronie nie stał. Uciekała
Od gwizdów, poklepywań, farmerskiego brzucha
Barchanowych perspektyw. Nie mogła już słuchać
Zrzędzenia ojca ani przekleństw sióstr. Płakała,
Zaniedbała się w pracy śniąc o Księciu, w końcu
Uciekła stamtąd; jednak nie na długo: straszny
Był las jak sędzia, wrogi jak piec w domu własnym,
Wnet znów brnęła przez maski we mgle się czające.
Dostrzegła poruszenie, serce jej zadrżało:
Zziajana sfora księcia w krąg obsiadła ganek,
W pyskach — łyżki do butów. Ktoś uniósł kaganek.
Wstrzymując oddech biegła tam, nie dowierzając —
Lecz gorszy był od lasu chichotów straszliwych
Książę, co czekał — blady, brzydki, poczciwy.

John Fuller
tłumaczył Bohdan Zadura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz