Na cóż ja czekam
Na cóż ja czekam? Przyjdzie świt,
noc się podniesie jak kurtyna,
księżyc w obłokach, srebrny mit,
zgaśnie jak lampa Allladyna.
Ostatni aktor, ciężki sen,
gnuśnie w mym łóżku się ułoży
i wejdzie we mnie. Czegóż chcę,
na cóż ja czekam, cóż się trwożę?
Podnoszę ręce. Światła krąg
rozświetla noc. Iść trzeba prędzej.
Schodzę. Noc czai się u rąk
Wiatr szumiąc ulicami pędzi.
Huk wodospadów, murów woń,
nad czarny nurt, nad mostem przegnę.
Mury i ziemię, prąd i toń,
i obcą noc na zawsze żegnam.
Bieleje niebo. Ciągle chłód,
toczy się rzeka w mlecznej mgle,
wiatr mnie unosi, gna na wschód
na cóż ja czekam, czegóż chcę?
Tadeusz Borowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz