On wspinający się po kamienistym zboczu - Janusz Kryszak

On wspinający się po kamienistym zboczu

On, wspinający się po kamienistym zboczu,
unosi z rzeki kroplę ciężką co mu się w skórę wciska
i światło kusi w krąg stojące,
by poruszone stopą lekko
w ten jeden punkt się zbiegło.

Natura już uspokojona i drzemie w piasku bestia płowa,
nic nie porusza raf podziemnych
i cień pochłania miasta, ludzi, drzewa.
A oni, tchnieniem wiatru zachłyśnięci,
w szklistym powietrzu upadają piosenkę nucąc
o jasnym dniu co się nie zmienia
w noc hipnotyczną owadziego przerażenia.

On, całe światło świata dźwigając na swych szczupłych
chłopięcych ramionach, wspina się po kamienistym zboczu
rzeki unoszącej kwiaty, szczątki owadów, pióra ptasie
i, cały obolały nadmiarem światła, zastyga na moment
stopę wpierając w blok połyskliwego powietrza,
i pochylony, wyłuskuje żwiru ziarnko umierające między
palcami.
I trwa tak na przekór wirującemu czasowi,
nic go nie odmienia,
pozostaje przez lata czujny chłopiec nad rzeką
z ciałem przez światło pokąsanym,
daremnie wyglądając zbawiennego cienia.

Janusz Kryszak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz