Listopad
Spadają w ciemność senne dni.
nieważne, krótkie, puste, blade.
Ale po nocach nam się śni
„die Ungarische Rapsodie”.
Dzwoni przez mrok, dzwoni przez mgły,
poprzez deszczową serenadę.
Cygańskim krzykiem rwie nam sny,
a świat smutnieje listopadem.
Z liści pozostał nalot rdzy
i mgła się w okna wsącza sina.
Ale węgierskiej rapsodii rytm
o słońcu nocą przypomina.
A potem świt zabiera sny,
deszczem za oknem gra aubadę.
I przemijamy jak te dni,
nieważne, krótkie, puste, blade.
Marian Ośniałowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz