Benjamin Robert Haydon - Wordsworth on Helvellyn - 1842 |
2 przekład
Dziecię jest ojcem męża dojrzałego.
Pragnę, by moje dni, jedne z drugimi,
Były związane węzłami czułymi.
I
Niegdyś gaj, łąka, strumień, ziemia cała,
Każdy tu widok pospolity
Tak dziwnie pałał,
Jakby światłością z niebios był spowity,
W której i cichy czar jest snu, i chwała.
Teraz już nie jest tak, jak niegdyś było.
Gdziekolwiek zwrócę oczy,
Świat się mroczy.
Com niegdyś widział, czy się już prześniło?
II
Tęcza się snuje i rozplata,
Róża jest cudem świata.
Luna rozgląda się z weselem
Na odsłonięte wokół niej przestrzenie.
Potok się srebrny błogo ściele
Pod gwiazd na niebie roziskrzenie.
Wciąż do nowego słońce wstaje dzieła.
Lecz dokądkolwiek idę, dobrze wiem:
Jakaś wielka wspaniałość z tej ziemi zniknęła.
William Wordsworth
przełożył Zygmunt Kubiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz