Józef Gielniak |
Trawa wzięła się w zapasy z trawą,
oset nie daruje pokrzywie –
Gielniak umarł.
Zaniosły się płaczem przyziemne badyle,
A mlecze – jak wdowy – rozpuściły swe siwe włosy,
Gielniak umarł.
O, jak tkliwie go przyjmują, jak cienko,
jakby sam to rytował
przezroczystą ręką,
Gielniak – który umarł.
I zostanie w listku, w zapachu, w łopianie,
jak nikt nie zostanie.
Stanisław Grochowiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz