Isaac Levitan - 1880 |
Radosny i wdzięczny wszystkiemu, co wokół
raz jeszcze schodzę w dolinę rzeki,
mijając klony i dęby wśród wysokich traw.
Na prawo wielki biały kamień na wpół wynurzony z wody,
na lewo mniejszy i gwałtowny skręt koryta rzeki.
Nieliczne brzozy wątłe, panienki słabowite,
omdlewają w czerwcowe południe pod słońcem palącym.
Jeśli czegoś mi tu brakuje, to śpiewu ptaków,
czegoś jeszcze bardziej żywego niż woda i drzewa,
by doświadczyć z całą mocą kruchości tego, co mnie otacza.
Co jest i znika w jednej i tej samej chwili
między wersami powtarzanego z pamięci wiersza.
Janusz Kryszak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz