Twarzą w twarz
W godzinie, kiedy niebo staje się jak wody,
spojrzała na swe ręce i drży,
oto zmierzch powleka jej paznokcie,
bije ją odurzający huk dzwonów,
niebo zstępuje ku paznokciom,
aby kąpać oczy miłujące.
W godzinie, gdy u kresu palców
zadygotały paznokcie, w godzinie cieni,
które przyjmuje kobieta strojna.
Krąg cienia wylęga odblask jej łona
wślizguje się w dłoń, w napięstek i pada
około nóg na podłogę ogromną,
gdzie strojna suknia opiera się próżni i drży.
Nie, nie krzykniesz, spokojna;
cień ogarnął płot,
chmury się splamiły
wielkim ogniem przestworzy
Więc
Jesteś zamurowana.
Jean Le Louët
przełożył Julian Przyboś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz