Zdzisław Beksiński |
Spać doskonale, w pustce doskonałej.
Nie być - być pustką, która nie istnieje.
Ale istnieje,
bośmy ją nazwali.
Spać, spać - jak kamień, nie zbudzić się nigdy.
Już do niczego. Niech tam rajskie raje
trwają w wieczności.
Spać, być wiecznością,
więc być doskonałym.
Być wieczną pustką, cokolwiek to znaczy.
Nie wstać już nigdy, do niczego, po co.
Nie zmartwychwstawać ni w ciele, ni w kwiatach.
Już nie być deszczem ni podmuchem wiatru.
Żmiją, jaszczurką.
W ogóle nie być,
nie być już nigdy.
Jan Rybowicz
Od tego typu utworów wszystko się zaczęło (nad przyczyną).
OdpowiedzUsuńSorry Mateusz, że się nie udzielam. Ale jak widzisz dalej mam taki humor, że mi tylko masze żałobne w duszy grają:/ Nie ma więc żadnego sensu, żebym go pieprzyła też komuś - na przykład Tobie;)
UsuńMega :) utożsamiam sie z tym wierszem, też czasami napadają mnie takie myśli. A najlepiej z myślami poradzić sobie dając im wolność i przelewając je na papier :) Dlatego założyłem bloga http://domin-art.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMega:| Ja też się utożsamiam, z tym, że Ty czasami a ja ostatnio constans. Byłam na Twoim blogu. Poczytałam. Fajnie piszesz, podoba mi się!
UsuńPozdrawiam:)
Mam nadzieję, że ta msza to Mozarta! Mi nie musisz mam swój humor/stan, o którym lepiej nic tylko milczeć. Lacrimosa M. pod ręką.
OdpowiedzUsuńEeee, no widzisz:( nawet pisać nie umiem! Miało być "marsze żałobne" a nie "masze".
UsuńPS. Lacrimosa też może być. Chociaż bliżej mi do Dies Irae.
A tak. To ja lubię tylko Szopena z drugiej sonaty na fortepian. Ale w tej akurat chwili Jazz, nie zbyt lubię, ale może warto coś znać. więc polskie radio 2 nocą, me gusta.
OdpowiedzUsuń