Biesy - Tomasz Różycki

Biesy

A teraz jest koniec lata, w jeden wieczór pajęczyny
zarastają przejścia i puste miejsca nad rzeką. Idę
i zbieram to wszystko z twarzy. Tak myślałem:
przychodzić tutaj co dzień, opowiadać wszystko,

co jest między nami a resztą świata, ze szczegółami,
i wrzucać do wody kulki chleba i zmięte kartki,
okruchy ze stołu i pościeli, niczego nie ukrywać,
niech ma, niech się nażre, niech nie przychodzi więcej.

Tak myślałem: a potem wreszcie pójść, nie otwierać
oczu, nie pochylać się, nie odwracać, zostawić to i iść,
zupełnie sam naprzeciw reszty świata, zrywając z twarzy te pajęczyny,

jesień. Z zamkniętymi oczami iść śpiąc, nie mamrotać,
nie wyć, nie wołać przez sen.

Tomasz Różycki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz