fot. Kouji Tomihisa |
Lubię nieba niepokój. Lubię, kiedy chmury
apokalipsą czarną kłębią się tam w górze,
bo wiem, że kiedy przetrwam ich wściekłość i burzę,
wbiję chciwy wzrok w niebo — i ujrzę lazury.
Lubię bladość twą nagłą i twój wzrok ponury,
gdy się na mnie rozgniewasz i toniesz w swej chmurze,
bo choć szepcesz do siebie: „Tak nie można dłużej...”
już wiem, że w twoich oczach wnet ujrzę — lazury.
Dlatego, gdyśmy z sobą — w noc najbardziej ciemną
szept stłumiony mój słyszysz: „O, lazury moje...”
i płomieniem swych ramion owijasz mnie, miła.
Dlatego wśród najwyższych z kimś obcym upojeń
szepniesz nagle «Lazury»! — i znów będziesz ze mną,
już zawsze, zawsze ze mną — choćbyś z innym była.
Anatol Stern
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz