Spotkanie
Na ulicy na szarym rogu się spotkali.
Wiatr rozwiewał im fałdy włóczkowych szalików.
Szopen miał ócz emalię na kształt medalików
Częstochowskich; pan Juliusz źrenice ze stali.
Słowacki, że to wiatr mu wyrwał połę z ręki,
Zatrzymał się, płaszcz pragnąc naciągnąć na ramię,
I nagle go porwało wspomnienie – te dźwięki.
Szopen szukał nazwiska, czyli mu nie skłamie
Pamięć, co mu się zdała jak starta paleta.
Stali tak. Może nawet nie przeszła sekunda.
Szopen sobie przypomniał: ach, to ten... Poeta
Bez talentu. Słowacki westchnął: moribunda.
Który z nas pójdzie pierwszej... tam? – myśleli wieszcze.
I minęli się. Dzisiaj mijają się jeszcze.
Jarosław Iwaszkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz