Do jesieni (1-szy przekład) - John Keats

Do jesieni

Claude Monet
O, poro mgieł i owocobrania;
O, mleczna siostro słonecznego żaru,
Z którym się trudzisz, żeby owoc skłaniał
Gałąź jabłoni omszałej ciężarem
Ku winoroślą oplecionym chatom.
Szerzej na grzędzie rozpościerasz dynię,
Wszelaki owoc dojrzewasz jak wino
I lęgniesz słodycz w orzecha łupinie.
Pszczołom otwierasz czar późnego kwiatu
Tak, że nie wierzą, iż czas odejść latu.
Strugi patoki po ich plastrach płyną.

Któż cię nie widział pośród twoich zbiorów,
Gdy na klepisku w spichrzach liczysz kłosy.
Ten, kto cię szukał ujrzał jak zbyt skory
Podmuch wiejadła unosił ci włosy.
W bruździe nieuprzatniętej śpisz zmęczona,
Snem otumanił cię opar makowy,
Gdy sierpem brałaś z zimozielem pokos.
Lub nad ruczajem, podobna żeńcowi,
Unosisz ciężko głowę utrudzoną.
Albo cierpliwie patrzysz jak tłoczona
Jabłkowa miazga daje upust sokom.

O, gdzież są pieśni Wiosny? Gdzież są one?
Ty nie myśl o nich, i w tobie gra muzyka.
Już dzień gasnący w chmury obleczony,
Ściernisk ich poblask różowy dotyka.
Chór zawodzący komarów nad rzeką
Wzlata i spada z wietrzyka powiewem.
Wełniste jagnię nad strumykiem beczy.
Jak miękki sopran rozgwizdał się śpiewem
Rudzik w ogrodzie. A gdzieś niedaleko
Świerszcz muzykuje pod liścia powieką.
Jaskółki wraz z świergotem w niebo lecą.

John Keats
przekład Ludwik Dorn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz