Marek Langowski |
Usiadłem w zagajniku
Leszczyną przysłoniłem oczy
Ona sobie cicho szeleści
A ja wiersz piszę
Po prostu o pięści
Z płaczu omijanego
Z chleba oddalonego
Z mozołu daremnego
Z postarzałego marzenia
Co się w wiecznego tułacza przemienia
Ze słów bez ciała i że z jęku
Tylko samotność dźwięku
I że z kruszyną litościwego daru
Mocujesz się ponad miarę
Ona lekka jak piórko
A ty ją dźwigasz jak tonę ciężaru
Z tego właśnie - tak mi ta leszczyna szeleści
Ukute są pięści
Julian Kawalec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz