Włodzimierz Zakrzewski - Krakowskie Przedmieście |
Za oknem stawał się wciąż cichszy
I cztery struny mnie wołały w dal,
W grudniową białość zamyśloną.
Niesprawiedliwy, senny spokój nasz
Wydawał mi się wtedy zbrodnią
I zbrodnią chleb na stole naszym był
I zbrodnią — węgiel w piecu naszym,
Bo na ulicy stał w ogonku tłum
I chleb kartkowy otrzymywał,
Podczas gdy grudzień nad dachami biegł
I dmuchał w twarz Warszawie śnieżnej.
Za wiolonczelą biegłem, biegłem w dal
I cztery struny w serce moje
Wpijały się do bólu i do łez,
Struny szalone, struny cztery!
Włodzimierz Słobodnik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz